sobota, 5 września 2015
...
Tak, wiem rozdział miał być tydzień temu, lecz byłam bardzo zajęta. Musiałam wszystko ogarnąć po powrocie do domu, zapisać kuzynkę do szkoły te wszystkie papiery itp. Nie mam pojęcia kiedy może pojawić się następna część. Jestem w 3 gimnazjum więc w tym roku mam egzamin więc będę poświęcała dużo czasu na naukę :/
środa, 5 sierpnia 2015
Ona cz.3
,, Chcesz mieć jeszcze gorsze koszmary niż zazwyczaj? " Nie. Gdy została z nim, nie śnił o żadnych koszmarach ,,Nie chcę tak dłużej żyć. Nie chcę, żebyś cierpiał, ale tak ma być. " Przypomniał sobie jej słowa, znów gdy go torturowała. Nie miał jej tego za złe, czekał na ten ostatni raz. Kiedy go wykończy. Wierzył, że z każdym spotkaniem jest krok bliżej śmierci jednak coraz bardziej się niecierpliwił.
-Kastiel! Kastiel otwórz! - krzyczała jego matka.
Ociężale wstał z łóżka i otworzył im drzwi.
Jak ty wyglądasz?! - wrzasnął jego ojciec.
- Tak jak zawsze.
-Podbite oko, głębokie rozcięcia na policzku, posiniaczone nogi i ręce, jak zawsze tak? - krzyknęła kobieta.
- Ubieraj się, jedziemy do szpitala. - zarządził ojciec.
- Ech... Okey.
Poszedł na gore, założył koszulkę i jeansy. Zamierzał już wracać do rodziców, gdy pojawiła się Nightmare.
- Gdzie się wybierasz? - spytała.
- Rodzice przyjechali, zabierają mnie do lekarza.
- Nie możesz. - stanęła blokując przejście przez drzwi.
- Właśnie, ze mogę! Wiesz jak to wszystko boli?
- Nie rozumiesz!
Chłopak przesunął ją, lecz na nic to dało gdyż Nightmare przywołała swoją kose i uderzyła o podłogę. Chłopak momentalnie osunął się z bólu na podłogę.
- Wysłuchaj mnie. - poprosiła.
Ból ustał, czerwono włosy oddychał szybko i płytko. Każda maleńka tkanka jego ciała drżała pod wpływem bólu.
- Jeśli wejdziesz do tego szpitala czeka cie jeszcze gorsze cierpienie.
- A to co mi robisz nie jest tym najgorszym?
- Wyobraź sobie, ze robię to najdelikatniej jak tylko potrafię.
- Postaram się. Ale dlaczego wcześniej mogłem normalnie chodzić do nich?
- Odkąd zabiłeś Marco, ciąży na ciebie klątwa. Każdy ośrodek, który może ci pomoc, najbardziej ci szkodzi. - wytłumaczyła.
- To co mam zrobić, nie dam rady uciec.
- Man plan. Masz, skalecz mi tym skórę... Nie patrz się głupio, tylko to zrób. - wręczyła mu mały sztylet.
Przejechała palcem po ranie, następnie nakreśliła na podłodze, jakieś nieznajome Kastielowi znaki. Kazała mu się złapać za rękę i wskoczyć razem. Jak powiedziała, tak zrobili. Przez chwile zakręciło im się w głowie, brakowało im już powietrza. Na szczęście już dotarli. Byli przed drewniana chatka w lesie.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał Kastiel.
- Pamiętasz rodzinę Black'ów?
- Tak, pamiętam. Nawet chodziłem przez rok do tej samej klasy z ich córką. Była bardzo skryta, zamknięta w sobie. Dobrze się uczyła. Pamiętam jak się zaprzyjaźniliśmy, dostałem kolejną pałę i zaproponowała mi pomoc w nauce. Bardzo lubiłem, mam nadzieję, że z wzajemnością. Ach... ale kiedy bardziej ją poznałem, dowiedziałem się, że ojciec i matka się nad nią znęcali. Wkrótce wcale nie pojawiała się w szkole. Rodzice jak i ona zniknęli bez śladu. - powiedział.
- Tak. - odparła smutno spuszczając głowę. - Chodź, oprowadzę cię.
Weszli do domu. Wszędzie było pełno pajęczyn. Mieszkanie nie było duże. Mała kuchnia, mieściła
stół z trzema krzesłami, lodówkę i kilka szafek. Sypialnię, nie licząc bałaganu, butelek po przeróżnych alkoholach, paczek papierosów, było tu niskie dwuosobowe łóżko z beżową narzutą, obok dwie szafki nocne a na jednej z nich rozbita lampka,zepsuta szafa, przewrócony telewizor. Natomiast trzeci i ostatni pokój, był najmniejszy z wszystkich. Znajdował się tam stary materac, rozwalający się regał na którym stało pełno książek i komoda.
- Po co mnie... Kastiel, proszę cię, odejdźmy stąd.
- Nie. Wiedziałaś coś o tym? - zapytał.
- Ja... Tak. - odpowiedziała po dłuższej chwili.
- Wiesz może co z Lily?
Nie odpowiedziała. Ruszyła w głąb boru. Po upływie kilku minut byli przed niewielkim strumykiem, przy którym leżało ciało oparte o drzewo. Chłopak zobaczył swoją przyjaciółkę, czarne włosy opadały kaskadami na jej smukłe ramiona, blada i sina skóra kontrastowała z zakrzepłą krwią na jej szyi. Spojrzał na jej dłonie, w prawej trzymała nóż. Miała poderżnięte gardło, popełniła samobójstwo. W następnej chwili Kastiela olśniło. Podszedł do Nightmare, uniósł jej podbródek i zobaczył taką samą ranę jak u Lily. Spojrzał jej prosto w oczy i zapytał.
- A więc, Lily zabiłaś swoich rodziców?
-Tak.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
11 sierpnia jadę do Polski, a 20 jadę do Francji na 2 tygodnie, więc rodział będzie na początku września lub trochę później.
***
Kastielowi coraz bardziej odechciewało się żyć. Codzienne tortury go wykończają z dnia na dzień. Nie uczęszczał już do szkoły.Nauczyciele powiadomili jego rodziców o jego stanie. Byli już przed domem.-Kastiel! Kastiel otwórz! - krzyczała jego matka.
Ociężale wstał z łóżka i otworzył im drzwi.
Jak ty wyglądasz?! - wrzasnął jego ojciec.
- Tak jak zawsze.
-Podbite oko, głębokie rozcięcia na policzku, posiniaczone nogi i ręce, jak zawsze tak? - krzyknęła kobieta.
- Ubieraj się, jedziemy do szpitala. - zarządził ojciec.
- Ech... Okey.
Poszedł na gore, założył koszulkę i jeansy. Zamierzał już wracać do rodziców, gdy pojawiła się Nightmare.
- Gdzie się wybierasz? - spytała.
- Rodzice przyjechali, zabierają mnie do lekarza.
- Nie możesz. - stanęła blokując przejście przez drzwi.
- Właśnie, ze mogę! Wiesz jak to wszystko boli?
- Nie rozumiesz!
Chłopak przesunął ją, lecz na nic to dało gdyż Nightmare przywołała swoją kose i uderzyła o podłogę. Chłopak momentalnie osunął się z bólu na podłogę.
- Wysłuchaj mnie. - poprosiła.
Ból ustał, czerwono włosy oddychał szybko i płytko. Każda maleńka tkanka jego ciała drżała pod wpływem bólu.
- Jeśli wejdziesz do tego szpitala czeka cie jeszcze gorsze cierpienie.
- A to co mi robisz nie jest tym najgorszym?
- Wyobraź sobie, ze robię to najdelikatniej jak tylko potrafię.
- Postaram się. Ale dlaczego wcześniej mogłem normalnie chodzić do nich?
- Odkąd zabiłeś Marco, ciąży na ciebie klątwa. Każdy ośrodek, który może ci pomoc, najbardziej ci szkodzi. - wytłumaczyła.
- To co mam zrobić, nie dam rady uciec.
- Man plan. Masz, skalecz mi tym skórę... Nie patrz się głupio, tylko to zrób. - wręczyła mu mały sztylet.
Przejechała palcem po ranie, następnie nakreśliła na podłodze, jakieś nieznajome Kastielowi znaki. Kazała mu się złapać za rękę i wskoczyć razem. Jak powiedziała, tak zrobili. Przez chwile zakręciło im się w głowie, brakowało im już powietrza. Na szczęście już dotarli. Byli przed drewniana chatka w lesie.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał Kastiel.
- Pamiętasz rodzinę Black'ów?
- Tak, pamiętam. Nawet chodziłem przez rok do tej samej klasy z ich córką. Była bardzo skryta, zamknięta w sobie. Dobrze się uczyła. Pamiętam jak się zaprzyjaźniliśmy, dostałem kolejną pałę i zaproponowała mi pomoc w nauce. Bardzo lubiłem, mam nadzieję, że z wzajemnością. Ach... ale kiedy bardziej ją poznałem, dowiedziałem się, że ojciec i matka się nad nią znęcali. Wkrótce wcale nie pojawiała się w szkole. Rodzice jak i ona zniknęli bez śladu. - powiedział.
- Tak. - odparła smutno spuszczając głowę. - Chodź, oprowadzę cię.
Weszli do domu. Wszędzie było pełno pajęczyn. Mieszkanie nie było duże. Mała kuchnia, mieściła
stół z trzema krzesłami, lodówkę i kilka szafek. Sypialnię, nie licząc bałaganu, butelek po przeróżnych alkoholach, paczek papierosów, było tu niskie dwuosobowe łóżko z beżową narzutą, obok dwie szafki nocne a na jednej z nich rozbita lampka,zepsuta szafa, przewrócony telewizor. Natomiast trzeci i ostatni pokój, był najmniejszy z wszystkich. Znajdował się tam stary materac, rozwalający się regał na którym stało pełno książek i komoda.
***
Następnego dnia Kastiel wraz z Nigtmare udali się na poszukiwanie jedzenia. Słońce mocno grzało, ptaki radośnie świergotały. Kastiel wraz z Nightmare udali się na poszukiwanie jedzenia. Po kilkunastu metrach, skręcili w wąską drogę, szli przez gęsty i zarośnięty las, po chwili weszli na małą polankę, gdzie Kastiel na chwilę się zatrzymał i utkwił wzrok w miejscu pod drzewem. Podszedł do niego i zawołał dziewczynę. Przed nim były dwa zeszyty umieszczone w ziemię. Na jednym pisało Caleb Black, na drugim Evie Black.- Po co mnie... Kastiel, proszę cię, odejdźmy stąd.
- Nie. Wiedziałaś coś o tym? - zapytał.
- Ja... Tak. - odpowiedziała po dłuższej chwili.
- Wiesz może co z Lily?
Nie odpowiedziała. Ruszyła w głąb boru. Po upływie kilku minut byli przed niewielkim strumykiem, przy którym leżało ciało oparte o drzewo. Chłopak zobaczył swoją przyjaciółkę, czarne włosy opadały kaskadami na jej smukłe ramiona, blada i sina skóra kontrastowała z zakrzepłą krwią na jej szyi. Spojrzał na jej dłonie, w prawej trzymała nóż. Miała poderżnięte gardło, popełniła samobójstwo. W następnej chwili Kastiela olśniło. Podszedł do Nightmare, uniósł jej podbródek i zobaczył taką samą ranę jak u Lily. Spojrzał jej prosto w oczy i zapytał.
- A więc, Lily zabiłaś swoich rodziców?
-Tak.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ
11 sierpnia jadę do Polski, a 20 jadę do Francji na 2 tygodnie, więc rodział będzie na początku września lub trochę później.
poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Ona cz.2
Od ostatniego wypadku minęły dwa tygodnie. Kastiel coraz bardziej się
bał, powoli popadał w paranoję. Gdziekolwiek by się nie ruszył widział
Ją. Z każdym spotkaniem było gorzej, czuł jak jego ciała płonie od
środka i go wyniszcza. Powiedział o swoich przeżyciach i obawach
przyjaciołom, ale oni myśleli, że żartuje z nich, aż w końcu przestali
się do niego odzywać. Czasem gdy nie mógł sobie poradzić, brał
narkotyki. Pomagały mu zapomnieć, chociaż na trochę. Ale gdy Ona się o
tym dowiedziała, boleśnie go karała.
***
Była noc, wszystkie światła zgasły. Kruki dawały swój ponury koncert.
Kastiel tępo patrzył się w sufit, nie miał ochoty zasypiać. Chciał porozmawiać z Nią. Nie widział, ani nie słyszał Jej teraz. Przypomniał mu się film, na którym dziewczyna próbowała przywołać ducha. Rozbił leżące na szafce lusterko. Wziął szkło do ręki i przejechał nim po ramieniu. Od razu wyczuł Jej obecność.
- Kretynie! Co ty robisz? - jednym ruchem ręki wyrwała odłamek szkła.
- Chciałem, żebyś przyszła.
- Mało ci jeszcze...
- Chcę porozmawiać. - odparł zdecydowanym tonem.
- Słucham. - powiedziała obojętnie.
- Dlaczego tak cholernie uwielbiasz sprawiać mi ból?
- A ty nie sprawiłeś bólu komuś innemu?
- Niby komu?
- Marco! On przez ciebie nie żyje! - syknęła wściekle.
Nie dostała odpowiedzi, gdyż Kastiel rzucił się na nią, lecz na próżno ponieważ odrzuciło go na drugą stronę pokoju. Ona wzięła szkła do rąk. Przyjechała nimi kilka razy po dłoniach, rękach i nogach. Gdy usłyszała głos Kastiela na chwilę przestała.
- Co ty robisz? - zapytał drżącym głosem.
- Robię to co sam chętnie byś zrobił. - odpowiedziała i wróciła do swojego zajęcia.
Z oczu leciały jej łzy, chociaż wydawało się jakby jej to nie bolało.
- Ból już nie sprawia mi przyjemności, przesunęłam granicę, tak? Trzeba iść dalej. To jest decydujący moment, gdy chcemy przejść przez śmierć bezboleśnie i godnie. - powiedziała, czytając mu w myślach.
- Nie rób tego!
- Bo?! Będę robić co będę chciała.
Kastiel próbował podejść do Niej. Nie mógł poruszać nogami a co dopiero wstać. Całą siłą woli skupił się, dopóki udało mu się odzyskać kontrolę nad nogami. Pobiegł do niej usiadł okrakiem na kolanach i złapał za dłonie. Patrzył jej prosto w oczy.
- Nie rób tego więcej. - powtórzył tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Oparła czoło o jego ramię. Chłopak nie wiedział co ma zrobić, ale po chwili ją przytulił.
Szlochała w jego ramię. Po kilku minutach oderwała się od niego.
- Idź już spać, jutro masz szkołę.
- A ty?
- Nie potrafię.
- Zostaniesz tu ze mną?
- Chcesz tego? Chcesz mieć jeszcze gorsze koszmary niż zazwyczaj?
- Jakoś przeżyję. - zaśmiał się. Położył się do łóżka i zapytał. - Nightmare...
- Tak?
- Czemu jesteś ze mną? Znaczy chodzi mi o to, że odkąd on... umarł, jesteś tu ze mną. - spytał.
- Masz cierpieć. Ty masz cierpieć, jak jeszcze nigdy nie cierpiałeś, masz wyć z bólu. - szepnęła próbując powstrzymać łzy.
- Nie chcę tak dłużej żyć. Nie chcę, żebyś cierpiał, ale tak ma być. - Ostatnie dwa zdania powiedziała ledwie do słyszalne, lecz Kastiel je usłyszał.
***
Była noc, wszystkie światła zgasły. Kruki dawały swój ponury koncert.
Kastiel tępo patrzył się w sufit, nie miał ochoty zasypiać. Chciał porozmawiać z Nią. Nie widział, ani nie słyszał Jej teraz. Przypomniał mu się film, na którym dziewczyna próbowała przywołać ducha. Rozbił leżące na szafce lusterko. Wziął szkło do ręki i przejechał nim po ramieniu. Od razu wyczuł Jej obecność.
- Kretynie! Co ty robisz? - jednym ruchem ręki wyrwała odłamek szkła.
- Chciałem, żebyś przyszła.
- Mało ci jeszcze...
- Chcę porozmawiać. - odparł zdecydowanym tonem.
- Słucham. - powiedziała obojętnie.
- Dlaczego tak cholernie uwielbiasz sprawiać mi ból?
- A ty nie sprawiłeś bólu komuś innemu?
- Niby komu?
- Marco! On przez ciebie nie żyje! - syknęła wściekle.
Nie dostała odpowiedzi, gdyż Kastiel rzucił się na nią, lecz na próżno ponieważ odrzuciło go na drugą stronę pokoju. Ona wzięła szkła do rąk. Przyjechała nimi kilka razy po dłoniach, rękach i nogach. Gdy usłyszała głos Kastiela na chwilę przestała.
- Co ty robisz? - zapytał drżącym głosem.
- Robię to co sam chętnie byś zrobił. - odpowiedziała i wróciła do swojego zajęcia.
Z oczu leciały jej łzy, chociaż wydawało się jakby jej to nie bolało.
- Ból już nie sprawia mi przyjemności, przesunęłam granicę, tak? Trzeba iść dalej. To jest decydujący moment, gdy chcemy przejść przez śmierć bezboleśnie i godnie. - powiedziała, czytając mu w myślach.
- Nie rób tego!
- Bo?! Będę robić co będę chciała.
Kastiel próbował podejść do Niej. Nie mógł poruszać nogami a co dopiero wstać. Całą siłą woli skupił się, dopóki udało mu się odzyskać kontrolę nad nogami. Pobiegł do niej usiadł okrakiem na kolanach i złapał za dłonie. Patrzył jej prosto w oczy.
- Nie rób tego więcej. - powtórzył tonem nieznoszącym sprzeciwu.
Oparła czoło o jego ramię. Chłopak nie wiedział co ma zrobić, ale po chwili ją przytulił.
Szlochała w jego ramię. Po kilku minutach oderwała się od niego.
- Idź już spać, jutro masz szkołę.
- A ty?
- Nie potrafię.
- Zostaniesz tu ze mną?
- Chcesz tego? Chcesz mieć jeszcze gorsze koszmary niż zazwyczaj?
- Jakoś przeżyję. - zaśmiał się. Położył się do łóżka i zapytał. - Nightmare...
- Tak?
- Czemu jesteś ze mną? Znaczy chodzi mi o to, że odkąd on... umarł, jesteś tu ze mną. - spytał.
- Masz cierpieć. Ty masz cierpieć, jak jeszcze nigdy nie cierpiałeś, masz wyć z bólu. - szepnęła próbując powstrzymać łzy.
- Nie chcę tak dłużej żyć. Nie chcę, żebyś cierpiał, ale tak ma być. - Ostatnie dwa zdania powiedziała ledwie do słyszalne, lecz Kastiel je usłyszał.
niedziela, 2 sierpnia 2015
Ona cz.1
Był ciepły i słoneczny, wrześniowy poranek. Kastiel ubrał pierwsze lepsze jeansy i koszulkę. Zabrał plecak i założył swoje znoszone glany, w uszy wsadził słuchawki i ruszył do szkoły. Wszyscy wokół niego się uśmiechali, ale nie on. Zacisnął pięści dopóki paznokcie, nie zaczęły robić maleńkich ran. Do jego głowy wróciły wspomnienia z wczorajszego wieczoru.
,, Czekał właśnie na lotnisku, chciał zrobić niespodziankę, jego dziewczynie, Debrze. Stał tu już z dziesięć minut, gdy zobaczył ją w towarzystwie chłopaka. Rozpoznał w nim jej kuzyna, Marco. Szedł spokojnie uśmiechając się na jej widok, lecz zaraz mina mu zrzedła gdy zobaczył, że ona się z nim całuje. Jak najszybciej pobiegł do nich. Złapał Debrę za ramię i odsunął ją.
- Co to miało znaczyć? - zapytał z wyraźną furią.
- Kastiel, to nie tak jak myślisz. - odezwała się.
- Niby jak? Puszczasz się za moimi plecami! A ty gorzko tego pożałujesz! - ostatnie zdanie powiedział do stojącego obok Marco... "
Wszystkie są takie same. Próbował się uspokoić, aby nie wyładować swojej złości na stojącej obok bramy szkoły, dziewczynie. Wszedł na teren szkoły mocno trącąc ją ramieniem. Chciał tak jak zwykle usiąść na swojej ławce pod drzewem, ale dziewczyna złapała go za plecak.
- Jeszcze tego pożałujesz. - syknęła.
- Uważaj, bo się ciebie przestraszę. - zakpił.
Nie doczekał się odpowiedzi, gdyż dziewczyna odeszła. Tak jak zamierzał, usiadł na swojej ławce.
- Widzisz ją?
- Kogo?
- Ją - wskazał miejsce palcem.
- Tam nikogo nie ma.
- Ale... Ona tam była... A z resztą zapomnij już o tym.
- Kim jesteś? - zapytał drżącym głosem.
- Nightmare - syknęła chłodno.
- Czego ode mnie chcesz?
- Niedługo się dowiesz...
Uniosła długą kosę i uderzyła nią dwa razy w podłogę. Kastiel momentalnie stracił panowanie nad nogami. Wszystko przeraźliwie go bolało.
- Chyba zacznę, częściej zrzucać cię ze schodów. To tak pięknie wygląda. - zdołał usłyszeć zanim stracił przytomność.
Nie mogę określić kiedy dokładnie będę pojawiały się rozdziały.
Zdjęcie Nightmare, nie wygląda tak jak w opowiadaniu ale lepszego nie mogłam znaleźć.
,, Czekał właśnie na lotnisku, chciał zrobić niespodziankę, jego dziewczynie, Debrze. Stał tu już z dziesięć minut, gdy zobaczył ją w towarzystwie chłopaka. Rozpoznał w nim jej kuzyna, Marco. Szedł spokojnie uśmiechając się na jej widok, lecz zaraz mina mu zrzedła gdy zobaczył, że ona się z nim całuje. Jak najszybciej pobiegł do nich. Złapał Debrę za ramię i odsunął ją.
- Co to miało znaczyć? - zapytał z wyraźną furią.
- Kastiel, to nie tak jak myślisz. - odezwała się.
- Niby jak? Puszczasz się za moimi plecami! A ty gorzko tego pożałujesz! - ostatnie zdanie powiedział do stojącego obok Marco... "
Wszystkie są takie same. Próbował się uspokoić, aby nie wyładować swojej złości na stojącej obok bramy szkoły, dziewczynie. Wszedł na teren szkoły mocno trącąc ją ramieniem. Chciał tak jak zwykle usiąść na swojej ławce pod drzewem, ale dziewczyna złapała go za plecak.
- Jeszcze tego pożałujesz. - syknęła.
- Uważaj, bo się ciebie przestraszę. - zakpił.
Nie doczekał się odpowiedzi, gdyż dziewczyna odeszła. Tak jak zamierzał, usiadł na swojej ławce.
***
Zaczęła się pierwsza lekcja. Wszedł spóźniony do klasy i usiadł na swoim miejscu. Wszystkie okna były otwarte, więc doskonale było słychać odgłosy z dworu. Wszystkie ptaki ucichły, tylko kruki ponuro kruczały. Wyjrzał za okno i zobaczył ją. Dziewczynę którą trącił ramieniem przed szkołą. Teraz mógł się jej przyjrzeć. Czarne jak smoła włosy, idealnie kontrastowały z bladą jak papier skórą. Twarz miała ładną, ale jego uwagę przykuły oczy. Pp chwili zauważył, że są bordowe a przed nimi była taka... była mgła. Zamrugał kilka razy, aby upewnić się czy nie ma halucynacji, lub czy to nie jest sen. Postać zniknęła. Odetchnął z ulgą, lecz nie na długo gdyż obok pierwszej ławki stała ona. Szepnął do siedzącego obok Lysandra.- Widzisz ją?
- Kogo?
- Ją - wskazał miejsce palcem.
- Tam nikogo nie ma.
- Ale... Ona tam była... A z resztą zapomnij już o tym.
***
Wychodził ze szkoły. Znowu ją zobaczył. Powoli zaczął się bać. Biegiem wracał do domu. Po drodze widział ją jeszcze kilka razy. Panika ogarnęła jego ciała. Szybko zamknął drzwi i okna, zasłonił wszystkie zasłony. Wchodził już na schody, gdy znowu ją zobaczył. Stała przed nim z obojętną twarzą, na ramieniu siedział kruk, który zaraz zaczął latać po mieszkaniu.- Kim jesteś? - zapytał drżącym głosem.
- Nightmare - syknęła chłodno.
- Czego ode mnie chcesz?
- Niedługo się dowiesz...
Uniosła długą kosę i uderzyła nią dwa razy w podłogę. Kastiel momentalnie stracił panowanie nad nogami. Wszystko przeraźliwie go bolało.
- Chyba zacznę, częściej zrzucać cię ze schodów. To tak pięknie wygląda. - zdołał usłyszeć zanim stracił przytomność.
Nie mogę określić kiedy dokładnie będę pojawiały się rozdziały.
Zdjęcie Nightmare, nie wygląda tak jak w opowiadaniu ale lepszego nie mogłam znaleźć.
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
